Jest czas wytężonej pracy - ewidentny brak wolnego. I za oknem tłoczno... od ciężkich, zimnych chmur. A śnieg tuż, tuż... To Przemyśl w listopadowy poranek. Nie zdążyłam uchwycić, ale tak samo jak przemyskie kościoły, na najwyższych gałązkach orzechów i lip wystawiły się na wschodzące, złote słońce sroki. Do zobaczenia :o)
Jako lijepa fotografija koja dočarava ono što nam ubrzo dolazi, a to je zima!
ReplyDeleteVeliki pozdrav.
Hi, dear!! What a pretty image! Is that your town?? Love!! Bela.
ReplyDeleteCzuje się jej zimne tchnienie, tak nas nią straszą, że zakupiłam ziaren słonecznika, bo może zlecą się sikorki.
ReplyDeleteA z drugiej strony, czyż nie piękny świat otulony w czapy?
Zima w mieście jest trochę brzydka, schlapana solą, dopiero poza nim bielutka. Tak mi, Doroto, żal tego niedźwiadka złapanego we wnyki, ludzie są okrutni, tak blisko mnie, tylko przez górę.
Pozdrawiam Cię serdecznie Maria z Pogórza Przemyskiego
A Pan Kotek? Czy zdrów?
świetny blog! mnóstwo inspiracji jest tutaj u Ciebie :)
ReplyDeletepozdrawiam,
Paula
W biegu zapominam, jak tu ładnie ...
ReplyDeletebefore i can say something i am lost in this image ...n i loved that tower touching the sky
ReplyDeleteHEJ! MIAŁAŚ NIEEEE SPRZĄTAĆ!!!!!!!!!....przyjedż i posprzątaj u nas ;-)!
ReplyDeletebuziaki
ab
Dorotko...dzieki...:):):)piekne zdjecie...
ReplyDeleteSprzątanie za kota - ".....bo jak trzódka....",lekcje 4 (sic!) godziny dziennie - rozumiem,że nie za kota :),Doroto miła,dla mnie żyjesz jak......jak kosmitka :)Po co tak? Czaruj-maluj,a nie lekcjami Amelki,kupami kota......:O
ReplyDelete