W końcu udało się ruszyć na chwilę z domu. Dla mnie nie istnieje problem: GDZIE? Zawsze Pogórze Przemyskie. Na przestrzeni kilku kilometrów żywego ducha. Cisza, niesamowity zapach łąk, górskie, płytkie rzeki. To jedno z moich ulubionych miejsc - rzeka Wiar tuż za Rybotyczami, w kierunku Posady Rybotyckiej, a dalej Birczy. Za każdym razem planujemy urządzić tu piknik, za każdym razem brakuje czasu, lato się kończy, pogoda psuje. Tym razem przyjechaliśmy fotografować... i nie udało się tak do końca. Komary, bąki, meszki tak bardzo gryzły, nie sposób było ustawić ostrość. Pogryzły Amelię, aż uciekła przed nimi do wody, która na szczęście okazała się całkiem ciepła jak na górską rzekę. Miejsce jest niezwykłe, bo chyba nigdzie w Polsce nie ma wypalarni węgla drzewnego, które jesienią roztaczają taki aromat... W Posadzie Rybotyckiej znajduje się jedyna w Polsce murowana cerkiew obronna - św. Onufrego, najpierw prawosławna, potem grekokatolicka. Najstarsza jej część z przełomu XIV i XV to prezbiterium z gotyckimi szczytami. Nigdzie też nie ma tylu starych, drewnianych, zapomnianych cerkwi - ruin, w których rosną drzewa. Myślę tu o cerkwi w Kotowie, Ujkowicach. Popatrzcie... gdyby nie te wszędobylskie owady...
Czasem bardzo przypomina mi Toskanię... tylko cyprysów brak :o)
Hi, Dorota!! Pretty landscape! Wow!! Amelia is so sweet!
ReplyDeleteHope your weekend is great! Bela.
Obrigada querida, Bela :o)))
ReplyDelete