Piękna wiosna w małym warmińskim miasteczku, słoneczny dzień, parny, widoczność nie była najlepsza i ciepły wiatr z południowego wschodu wzbijał tumany piasku. Agnieszka, Tomek i ja... nikogo więcej, nawet psa. Po raz pierwszy można było pokręcić się na karuzeli, bez przepychanek, kłótni... Dlaczego nie zostaliśmy w domu? Mija 25 lat. Pamiętam wszystko.
Doroto, i ja pamiętam wszystko. Maleńki synek w wózku i drugi, pod sercem, szliśmy do kolejki w szkole, aby wypić ten obrzydliwy płyn z jodem, którego posmak długo pozostawał w ustach. Dziecko dostało na pocieszenie cukierek, pamiętam jego wykrzywioną niesmakiem buzię i potem bardzo bałam się. I nic nie mówiono.
ReplyDeleteDrugi synek urodził się cały i zdrowy.
Piękne są te magnolie, czas na wizytę w arboretum, pozdrawiam serdecznie.
Tremendous sequence of images with great text.....
ReplyDelete-Trevor
Very creative and comforting...
ReplyDeleteThe last three shots are amazing.
ReplyDeleteJestem! Urlop zakonczony i teraz od poniedzialku masa roboty. Ale odpoczelam. Brakowal mi tam twoj blog.
ReplyDeleteXOXO