Showing posts with label my home. Show all posts
Showing posts with label my home. Show all posts
16 October 2011
09 September 2011
23 August 2011
home
Zawiedziona ponad półroczną walką z przędziorkiem na roślinach doniczkowych w moim domu zarządzam bojkot tychże. Jasne, że one są niewinne, ale... nie mam już siły zwalczać "gadzinę". Gorzej, wszędzie go widzę, w kwiaciarniach, hipermarketach. Do szkółek w tym roku nie zaglądałam. Zatem... od teraz tylko "sztuczne". Teraz przypomniałam sobie o białym storczyku, który z powodzeniem kwitnie od kilku miesięcy, jedynie ten się ostał bez "przędziorkowej zarazy". Wróciliśmy, Ami zabrała się do pracy ;o)
Wygrzebane na starociach za 5zł :o)
26 January 2011
lakier do spękań
Kwiatek... hehehe... łodyżka w zasadzie dla sfrustrowanej matki, konkubiny i pielęgniarki w jednym :o))) Piękniejszego listu nie mogłam otrzymać. Uwielbiam Cię Aga. Obyś jak najdłużej ustała na nogach. Tak... długo do mnie docierała ta prawda, że "trawa gdzie indziej nie jest zieleńsza". Ba... wcale jej może nie być. Jak ktoś wracał z Afryki samolotem, pewnie pamięta, jak cudownie się ląduje w zielonej, soczystej, zarośniętej polskiej Amazonii ;o) Czasem, kiedy człowiek zanurzony jest w "czymś", "kimś" po uszy, nic nie widzi. Bo i jak ma zobaczyć, skoro oczy na wysokości uszu są, a skoro uszy zanurzone, to i oczy.
Ostatnio przemalowywałam zwykłą, prostą witrynę. Ale postanowiłam użyć lakieru do spękań. Nie zastosowałam koloru jako podkład. Została złota olcha mebla. Jeśli ktoś ma ochotę pobawić się lakierem, musi pamiętać o delikatnym zeszlifowaniu płyty meblowej. Szczęśliwy ten, kto taki mebel z drewna posiada. Efekt jest o niebo lepszy na drewnie niż na płycie. Po zeszlifowaniu nakładamy cienką warstwę lakieru do spękań, pamiętając o ruchach pędzla w kierunku, w jakim ma nam spękać wierzchnia warstwa farby. Najlepiej, kiedy możemy robić to na płasko, bo nadmiar lakieru z całą pewnością nam ścieknie z pionowych powierzchni. Ratunkiem na pewno będzie wcześniejsze zmatowienie powierzchni drobnoziarnistym papierem ściernym. Po czterech godzinach lakier powinien być już suchy, choć może się wydawać inaczej, gdyż jego powierzchnia jest lekko gumowa - Jak każdy akryl zresztą ;o) Dopiero teraz nakładamy farbę , która ma nam spękać. I tu uwaga! Należy ją nakładać krótkimi pociągnięciami pędzla w kierunku wcześniej nałożonego lakieru. Nie wolno wracać we wcześniej pomalowane miejsce, bo ściągniemy to co nałożyliśmy. Delikatnie, krótkie pociągnięcia pędzla z średnią ilością farby. Nie może kapać, ale też nie może jej być zbyt mało. Używam wodorozcieńczalnej emalii akrylowej do drewna i metalu. Może być Dulux, Beckers... itd. Obie próbowałam, Dulux jest zdecydowanie lepszy. Beckers musi być świeży (patrzeć na datę produkcji), bo im później wyprodukowany (ale przydatny do użycia) tym gęściejszy. Plotki chodzą, że to tylko puszka Beckersa, a wewnątrz jest Jedynka (w końcu już jedna firma). No nie wiem... Natomiast jeśli już ją posiadamy, a rzeczywiście zgęstnieje, nie należy jej mieszać z wodą tuż przed malowaniem po lakierze do spękań. To okaże się tragiczne w skutkach - wszystko nam spłynie, nic nie popęka! Należy wtedy udać się do marketu budowlanego, gdzie mają mieszalnik, doradca handlowy doleje nam odrobinę wody i zamiesza w mieszadle. Nieodpłatnie! Przynajmniej u nas się tak praktykuje. Ostatnio w malowaniu towarzyszyła mi Pani Ewa. Podziwiałyśmy jak pięknie nam pęka warstwa farby. Nie namawiam do pokrywania wielu powierzchni lakierem, bo efekt jest bardzo wyrazisty i może spowodować niepożądany chaos ;o)
Tak naprawdę nie chcę polecać konkretnego lakieru. Nie chcę, by to odebrano jak reklamę. A tak przy okazji bardzo się cieszę, jeśli wchodząc tu, nie muszę zamykać okna z reklamą, że obok po prawej nic poza rybkami Amelii nie kręci się, nie denerwuje, że między postami nie ma reklam, gdzie trzeba uważać, by w nie nie kliknąć. Powiem tylko, że znam dwa produkty - dwa lakiery do spękań. Jeden to Alpina (tego użyłam), drugi Primacol. Lakier nie jest tani. Litrowe opakowanie kosztuje ok. 80-90zł. Ale jest bardzo wydajne. Naprawdę niewiele trzeba, by uzyskać efekt. Chociaż po przemyśleniu muszę dodać, że niewiele trzeba mi było na płytę meblową, na drewnie będzie troszkę inaczej. Lakier zostanie wchłonięty przez drewno, jeśli to jest surowe.
Tak naprawdę nie chcę polecać konkretnego lakieru. Nie chcę, by to odebrano jak reklamę. A tak przy okazji bardzo się cieszę, jeśli wchodząc tu, nie muszę zamykać okna z reklamą, że obok po prawej nic poza rybkami Amelii nie kręci się, nie denerwuje, że między postami nie ma reklam, gdzie trzeba uważać, by w nie nie kliknąć. Powiem tylko, że znam dwa produkty - dwa lakiery do spękań. Jeden to Alpina (tego użyłam), drugi Primacol. Lakier nie jest tani. Litrowe opakowanie kosztuje ok. 80-90zł. Ale jest bardzo wydajne. Naprawdę niewiele trzeba, by uzyskać efekt. Chociaż po przemyśleniu muszę dodać, że niewiele trzeba mi było na płytę meblową, na drewnie będzie troszkę inaczej. Lakier zostanie wchłonięty przez drewno, jeśli to jest surowe.
18 January 2011
29 December 2010
festive atmosphere
Dziś kolejny piękny słoneczny, zimowy dzień... dziś do południa to "wrzesień". Zapraszam do zapoznania się z moimi przepowiedniami pogodowymi dla Podkarpacia na 2011 rok ;o)
A to bożonarodzeniowy prezent od Cammie - bielutki, dziergany gorsecik na świecę. Bardzo oryginalny. Dziękuję :o)
02 December 2010
na całej połaci śnieg...
Ta noc była straszna. Śnieżna burza krążyła nad domem, coś łomotało w mury, otwierała się brama. A rano... wszędzie zaspy, zasypany dom, zasypane okna... i zimno. To urok mieszkania w domu, gdzie ciepło jest wtedy, gdy ktoś zapali w piecu. A nim to się zrobi, trzeba posprzątać palenisko z poprzedniego dnia. Często marzę zimą o mieszkaniu w mieście, jak to wygonie, jak miło, gdy o naszą wygodę ktoś zadba. Choroba się nas nadal trzyma, teraz już cała trójka, dobrze, że kocur już zdrowy... tfu tfu tfu. Powoli wnętrze wypełnia się świąteczną bielą. Tym razem za sprawą Pani Beatki, która znajduje czas, by dla mnie wydziergać to i owo. Uwielbiam choinkę ubraną w koronki. Te już czekają.
03 October 2010
kartka z kalendarza
Tylko chwila z niedzielnym, popołudniowym słońcem przyłapanym na moich ścianach. I po niedzieli.
rozkołysanymi plamami rdzy
uwija się czerstwa staruszka
z czerwonym wiaderkiem.
Oplata orzechowe nogi
spóźnionym babim latem.
Krzykliwe kleksy na ściernisku
tłumią jej ślady na złocie,
a lipowe serca okrywają
przejrzystym parawanem.
Wszystko tonie w przestrzeni
po brzegi, bezkresnej,
jak w kropli bursztynu
mały pająk, który nie zdążył
pożreć smakowitej ofiary. 30 July 2010
dom
Trzy lata temu z podróży do Turcji przywiozłam kilim Yörük. Yörük to populacja nomadów, która od XIV w. zamieszkiwała Macedonię i Trację, natomiast w roku 1923 została wygnana do Turcji zgodnie z warunkami wymiany ludności między obu krajami. Yörüks prowadzili koczowniczy tryb życia i rozprzestrzenili się po Bałkanach, a dziś na pół osiedli zachowując część dziedzictwa i tradycji poprzez folklor i sztukę tkania dywanów. Dlaczego na pół? Ponieważ zimy spędzają na wsi, natomiast latem podążają ze swoimi stadami w góry na wypas. Klany ściśle związane z Yörüks są rozsiane po całym półwyspie Anatolii i poza jej granicami, zwłaszcza wokół łańcucha górskiego Taurus i dalej na wschód, na wybrzeżu Morza Kaspijskiego. Lubię ten kilim... jego kolorystykę, wzory... a ich symbolika to ogromna wiedza. Znalazłam :o) Kupowałam go kilka dni, przez kilka godzin dziennie... tyle trwało targowanie się. Potem odpruto tkaninę, na którą klękano w meczecie, wyczyszczono go. Jest i historia z certyfikatem autentyczności. Miałam dwa certyfikaty. Jeden prawdziwy, tylko dla nas, stwierdzający jego wiek. Drugi dla celników na lotnisku ;o) Dziś wisi nad naszym stołem jadalnianym.
A za oknem w kuchni... rozciąga się widok na miasto na wzgórzu ;o) Dwie katedry, zamek, wieża zegarowa ukryte w koronach orzechów i lip. Wieczorami krzyż na wzgórzu lśni w zachodzącym słońcu.
Subscribe to:
Posts (Atom)