10 March 2011

post techniczny - 2

Droga Pani... pozwoli Pani, że nie odpiszę na smsa dotyczącego kolorystyki tkaniny, którą chce Pani zakupić, ponieważ nic nie wiem na temat do czego to ma pasować. Nic nie widziałam, więc jak mogę cokolwiek do tego dobrać. Nie odpiszę również dlatego, ponieważ nie udzielam porad telefonicznie. Może Pani do mnie przyjść, kiedy jestem w Castoramie: w środy od 13 do 19, w soboty od 13 do 19. Jeśli nie będzie umówionych klientów, będę mogła Pani pomóc. Nie poniesie Pani żadnych kosztów. Ale tylko wtedy. Jeśli jest to w jakimś stopniu niezrozumiałe, proszę pomyśleć czy napisałaby lub zadzwoniła Pani po poradę do jakiegokolwiek lekarza, który w danej chwili nie ma dyżuru, który po prostu obiad w swoim domu gotuje, a przy nim dziatwa odrabia lekcje. Zadzwoniłaby Pani? Mi byłoby wstyd. W tej chwili pracuję nad projektem dla klienta, spieszę się i nie mam zamiaru tracić ani chwili na pogaduszki. Dla własnego komfortu i ciszy w pracy wyłączyłam telefon, bym nie musiała denerwować się kolejnymi Pani smsami i telefonami. Dodam, że nie zdarza się to po raz pierwszy, ale dopiero dziś straciłam cierpliwość. A bezimiennym Paniom, które pytają mnie w mailach o program w jakim pracuję, odsyłam do posta http://czas-o-przestrzen.blogspot.com/2011/02/post-techniczny.html Jest to jeden z wymienionych. A dlaczego bezimiennym? Bo te Panie, może Panowie... się nie przedstawiają, piszą do mnie listy z bardzo precyzyjnymi pytaniami dotyczącymi różnych dziedzin. Dlaczego mam odpowiadać komuś, czyjego imienia nawet nie znam. Dlaczego się uniosłam? Czy żyjemy w czasach, kiedy nie musimy być kulturalni? Ja mam imię i nazwisko. Nie jestem anonimowa. Dlaczego mam rozmawiać z bezimiennym? Idąc dalej, dlaczego ten bezimienny zadaje takie pytania? Inwigilacja? Bardzo przepraszam, ale na te maile nie odpowiem z wiadomych już względów.   

8 comments:

  1. Pokłady twojej cierpliwości i tak mnie zadziwiają ...

    ReplyDelete
  2. Widzę,miła Doroto,że bolejesz nad sprawami ,które i na mnie działają negatywnie - zaczerniają i tak czarny obraz homo-tego/tam :)Miałam sąsiadkę,która potrafiła czaić tzn.udawać niewidzialną :o , za rogiem,gdy przyuważyła,że np.idę,aby się nie ukłonić.Miałam sąsiada,który 16 lat nie potrafił powiedzieć ani "dzień dobry",ani w ogóle nic (świetnie smarkał bez chusteczki :O),a gdy wyszło tak jakoś ,że "wybudowaliśmy się":( prawie się zbratać chciał.Mam sąsiada,który chyba nawet nie wiedział jak wygladam,takiego miał dziwnego "zeza" ;0,ale gdy chciał podpis na poparcie go jako kandydata do jakiejś tam rady,wzrok mu się wyprostował i drogę prostą :) do mnie znalazł.I tu mogę pleść w nieskończoność.Pracuję w miejscu,gdzie przybywają różni -znani i mniej znani -ARTYŚCI :O.Wchodzą na scenę jak -za przeproszeniem -do wychodka :mnina skrzywiono-nadęta,ani "be",ani "be",o "kukuryku" nie wspomnę :( Doroto!Kto dziś wie co to "kindersztuba" ?Słowo z innej planety.Mój Dziadek do stajni wchodził i wszelką chudobę głośno witał :O."Homo homini lupus" i tyle:( Usłyszałam kiedyś,że "dzień dobry" powiedziane do drugiego,to wyraz akceptacji jego istnienia,a jakie my czasy mamy?Ech,szkoda gadać...

    ReplyDelete
  3. Witaj Joanno od Aniołów. Gdzie żeś się podziewała? Ja "markotnam"... świat podły, gadać mi się nie chce, ale myśli kłębią się jak namnażające się wiosenne króliki.

    ReplyDelete
  4. Nie zaprzeczę :( ,poprę raczej :(.....Ale Ty,Mozart,markotny ? Zdolny (trudno,żeby o Mozarcie a niezdolnym :)),piękny,wrażliwy....."Dziabnij" :o coś,wstaw tutaj ,pokontemplujemy......:)

    ReplyDelete
  5. Nie mam czasu Joanno, muszę zarabiać na chleb. Takie pieprzone czasy...

    ReplyDelete
  6. witam.
    Zarabiać na chleb...pięknie brzmi w uszach kogoś ,kto kilkakrotnie został oszukany przez nieuczciwych dekoratorów wnętrz.Gdy si e nie uzyskuje szacunku za swoją pracę,ciągle trzeba si e upominać o pieniądze od pani grupy zawodowej /w której nie szanuje się rzemiosła...przykład:
    wyjazd na narty/a rzemieślnik ponosi koszty materiału i czasu pracy-a niech czeka i zdycha z głodu.../
    W tej sytuacji trudno mieć zaufanie i nawiązywać kontaakty.Dlaczego o tym piszę?
    Moje bazgroły to apel ,proszę rozejżeć się po swoim środowisku,uświadomić kolegów że takim postępowaniem stracą wszystkich fachowców,brak zaufania odbije się i na tych uczciwych w waszej grupie zawodowej...
    Proszę o chwilę refleksji.
    Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  7. Bardzo mi przykro z tego powodu. Proszę mi wierzyć, bardzo. Hm... wiem, o czym Pani (Pan) pisze. Wiem, bo to poznałam na własnej skórze. Największym moim szczęściem jest to, że od samego początku działam w pojedynkę, z dala od "mojej grupy zawodowej". Nie muszę patrzeć na "wielkich artystów", którzy ledwo studia pokończyli, albo pseudo-dekoratorów po kursach doszkalających. Nie muszę mieć z nimi nic do czynienia. Za to, i na moje nieszczęście pracowałam dla kilku nieuczciwych klientów, którzy potrafili nie zapłacić mi ani grosza za miesiące pracy nad ich domami, mieszkaniami. Dodam, że projekty zrealizowano. Już dawno powinnam założyć im sprawy sądowe. Ale tego nie robię... nie będę się na nikim mścić. Los się upomni. Życzę, by nigdy Pani (Pan) nie miała do czynienia z nieuczciwymi ludźmi. A porzekadło: szewc bez butów chodzi przywarło do mnie na amen i chyba nic tego nie zmieni.

    A ja powtórzę raz jeszcze: zarabiam na chleb. Nie stać mnie na wyjazdy na narty.

    ReplyDelete

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails