10 April 2011

10 kwietnia

...


W miejscu trzech kropek na pewno się coś znajdzie, musi dojrzeć.


Dwa księżyce pozostawiły mnie w nienasyceniu. Może za długo czytałam, po kilka stron przez snem, przez sen... nawet. Jednak pozostawiły ślad. Kiedy wiało, a jestem klasycznym przykładem meteoropaty,  i kiedy na chwilkę słabły podmuchy miałam wrażenie przeniesienia się do innego świata, bezpiecznego. To było do przewidzenia. Pierwszy piątek miesiąca, przed południem się rozhulało, jak gdyby nigdy nic. Niezapowiedziane. Ale, u nas nigdy niczego nie zapowiadają. Na mapach meteorologicznych w Warszawie nie ma Przemyśla. Ot... koniec świata. Ale po co mi ich prognozy. Mam swoje i niestety, wszystko co nas wysmagało, wychłostało, zmoczyło, przemroziło, przegoniło a przede wszystkim wkurzyło sakramencko było zapowiedziane wcześniej... wg ludowych porzekadeł. No to teraz nas potrzyma do końca trzeciego tygodnia, dopiero w czwartym się rozpogodzi, uspokoi i złagodnieje. Hm... Mijający tydzień przyniósł mi też nową wiedzę. Nocną porą w audycji Wojciecha Ossowskiego pojawił się pewien młody mężczyzna... z Przemyśla.  Stefan Darda, pisarz urodzony na Roztoczu. Mam ochotę na chwilę zmienić kierunek moich zainteresowań, japońskie eseje zamienić na powieści grozy. Czuję, że niedługo ten młody człowiek zaprowadzi swoich bohaterów na Horbysko. Odczuwam też wielki niedosyt Rezerwatu Kopystańki. Ale przy takiej pogodzie nieprędko się uda tam wrócić. Kopysno, wieś – widmo (jak ją nazywają) przyciąga. Kiedy poprzedniej niedzieli wieczorem przeglądałam zdjęcia, przypomniałam sobie, że zamieszkałe są tam prawdopodobnie dwa domostwa, ale kiedy się tam jest... i z pewnego oddalenia obserwuje osadę, ma się wrażenie „zaludnienia”... szczekają psy, piły tną drewno, stukają młotki... Podobne wrażenie miałam w Uluczu, na górze pod cerkwią, nikogo nie ma, tylko las szumi, ale z dołu dobiegają odgłosy tłumu.

Mario, będę musiała się do Ciebie uśmiechnąć, byś mi dokładnie wytłumaczyła, którędy iść, by trafić na Grodzisko... na studnię :o))) 




2 comments:

  1. Och, Doroto, sama chciałabym tam być, wiele czytałam o tym miejscu, nawet o tym, że ktoś wrzucił kamień do studni i nie było słychać odgłosu uderzenia o dno, tak jest głęboka, a może to bajki? I o światełku tajemnym, straszącym mieszkańców jeszcze po wojnie. Musi być ktoś znający to miejsce, bo nasze niewprawne oko może nie zwrócić uwagi na różne szczególy terenowe. Dziś znalazłam współrzędne tego miejsca na GPS, ale nie posiadam takowego. Pozdrawiam serdecznie. A wiatr ucichł.

    ReplyDelete
  2. Hm... marzy mi się tamtędy przespacerować :o)

    ReplyDelete

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails